czwartek, 31 października 2019

Pamięć nieustająca



Czy zastanawialiście się, co było w miejscu gdzie mieszkacie 50 lat temu albo przed wojną? Może nie musicie się zastanawiać i po prostu wiecie, bo należycie do tych szczęśliwców, których rodzina od zawsze mieszkała  w jednej wsi, mieście na jednej ulicy. 


Może Wasi rodzice i dziadkowie  mają swój dom i znają jego historię, znają się z sąsiadami od lat i tworzą lokalną wspólnotę. 



W wielu wypadkach  jest jednak inaczej.  Moi dziadkowie zostali w bydlęcych wagonach przywiezieni ze wschodu, ze Lwowa i choć trafili do skromnego mieszkania w Bytomiu, to  i tak mieli wiele szczęścia, że udało im się wydostać z zajmowanych przez Sowietów Kresów. Na wschodzie w Kamionce Strumiłowej zostawili dom, sad, tartak i sklep, tu na Śląsku musieli zaczynać wszystko od początku. Wiem tylko tyle, ile opowiedziała mi babcia Małgosia i dziadek Józek, ile przekazała mi mama. Nie pytałam dziadków wówczas o szczegóły, teraz tego żałuję. 


Od 7 lat Fundacja Ostoja przy Wiśle  organizuje konkurs pt.” Pamięć Nieustająca”, który ma takie właśnie nieopowiedziane historie wyciągnąć na powierzchnię, zapisać ustne przekazy, uzupełnić wspomnienia krewnych własnym poszukiwaniem. Jest to konkurs literacko- plastyczny - można więc w rozmaity sposób opowiedzieć w nim historię własnej rodziny, miejscowości, lokalnego bohatera. 




Młodzież – wbrew temu co o niej myślimy- jest chętna do takich zadań, pracowita i pomysłowa. Rekordzistka w tym roku napisała aż 3 duże prace na wybrane tematy, a w nagrodę poprosiła o intensywny kurs języka angielskiego z native spikerem. Świadoma, mądra osoba. Fajni sa też nauczyciele, którzy najpierw przygotowują młodzież a potem  przyjeżdżają z nią na finał do Warszawy.  







Corocznie przebieg tych spotkań jest podobny- najpierw finaliści odwiedzają Dowództwo Garnizonu Warszawa, gdzie dowiadują się nieco więcej o historii Placu Piłsudskiego, który jest motywem przewodnim konkursu. W tym roku uczestnicy spotkali się z dowódcą Garnizonu Warszawa generałem Robertem Głąbem. Potem delegacje składały kwiaty pod Grobem Nieznanego Żołnierza, a później już wręczanie nagród w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskego, które zawsze jest bardzo przyjemne.  




Cel konkursu jest jasny- ożywianie pamięci i jej pielęgnowanie, zdobywanie wiedzy o swoich przodkach i o sobie samym. Konkurs organizują  w zasadzie dwie osoby –Joanna Pogórska i Aleksander Rowiński. Oboje rozumieją wagę pamięci i to, że to właśnie do młodych, nastoletnich ludzi trzeba kierować słowa zachęty. Sami zdobyli sponsorów m.in. Ministerstwo Obrony Narodowej. Pomagam przy konkursie od samego początku, widzę jego ewolucję. Podczas rozmów z młodzieżą i opiekunami zauważyłam jeszcze jeden efekt pracy Fundacji. Jest on niejako poboczny, lecz nie wiem czy nie ważniejszy. 










Młodzi ludzie szukając źródeł historii rozmawiają z dziadkami, starszymi krewnymi, sąsiadami. Ci zaś, mówiąc o tym jak żyli, przez co musieli przejść, jak heroicznych czasem czynów musieli dokonywać – jawią się młodzieży w zupełnie innym świetle. To już nie są babunie z którymi można porozmawiać tylko o pierogach albo o chorobach. To nie lekko nieobecni dziadkowie. To postaci z krwi i kości, którzy wykazali się odwagą, sprytem, inteligencją sprawnością i dzięki temu przetrwali. 













Dziadkowie znowu budzą szacunek i są doceniani. Tak, jak było kiedyś, gdy siwa skroń oznaczała mądrość i doświadczenie. Nota bene w Chinach jest tak do dziś dnia. To  my cywilizacja zachodu poszliśmy w kult młodości, który zwyrodniał i przybrał postać wiecznej niedojrzałości.   


Wracając do konkursu „Pamięć nieustająca”. Każdy z Was może zrobić proste ćwiczenie- zajrzeć do albumu rodzinnego i upewnić się, czy znacie imiona i nazwiska wszystkich osób, które są na zdjęciach w nim umieszczonych? Jeśli nie - to jest dobry punkt wyjścia, by zapytać o to starszych. Póki jeszcze są z nami…

Tekst: Anna Popek
Reportaż zdjęciowy z finału konkursu "Pamięć nieustająca": Tomasz Krupa
Postprodukcja: Michał Piotrowski

niedziela, 27 października 2019

Ostatni ciepły weekend tej jesieni.... (Nieborów)


Miał to być ostatni ciepły weekend tej jesieni, pomyślałam więc, że w sobotę razem z mamą pojedziemy gdzieś, gdzie jest ładnie. Mama zawsze lubiła  wycieczki. Wiele razy, gdy gdzieś jechałam, zabierałam mamę ze sobą


Moje córki, nawet, gdy były już nastolatkami  też bardzo lubiły jeździć z babcią.  No więc wymyśliłam wycieczkę do Nieborowa i Arkadii. To miejsce położone 70 km od Warszawy, więc w ciągu godziny byłyśmy na miejscu.  Taką rezydencję mogłabym mieć…


Położony w pięknym parku, otoczony ogrodem w stylu francuskim, dystyngowany i  szlachetny- w październikowym słońcu  Pałac prezentował się cudownie.  Choć nie jest ogromny, ma pięknie wyposażone pomieszczenia - najpierw zwraca uwagą okazała klatka schodowa cała wyłożona kafelkami. 


Przy pobieżnym oglądzie nie zauważyłam dwóch jednakowych.  Na pierwszym piętrze biała sala balowa, sypialnia, gabinet, buduar. Wszystko urzadzone ze smakiem, rozmachem i gustem. Właściciele – ród Radziwiłłów wiedział jak zarabać, ale też  jak sensownie  je wydawać . Michał Piotr Radziwiłł cenił też piękno i dlatego założył w Nieborowie  w 1881 roku manufakturę majoliki czyli specjalnego rodzaju ceramiki.  Dzisiaj manufaktura znowu działa i w pałacu można kupić jej piękne wyroby.









Pałac w Nieborowie oraz rozległy, tajemniczy  i romantyczny park Arkadia położony nieopodal  są piękne a spędzany tam czas jest czystą przyjemnością.





Ale to, do czego chce Was namówić to takie właśnie spędzanie czasu z rodziną. Z dziećmi –to sprawa oczywista, ale to fajny pomysł na wycieczkę z rodzicami, dziadkami, krewnymi. Jest tam spokojnie, stare, wysokie drzewa kołyszą się łagodnie, historia tego miejsca dostarcza tematów do rozmów.


Po dłuższym spacerze zgłodniałyśmy i  pani z muzeum poleciła nam restaurację nieopodal -Posterunek 77. Wszystko - od kiosku z pamiątkami przed wejściem  po podkładki pod talerze -utrzymane jest w stylistyce PRL.  Poza jedzeniem- to jest pyszne a porcje są solidne. 


Arkadia to mityczna kraina szczęśliwości. Znajdźcie takie miejsce koło siebie i zabierzcie tam tych,  których kochacie.

Tekst: Anna Popek
Zdjęcia: Tomasz Krupa








                                                                                        

Jak zostałam morsem

Od wielu lat podziwiałam ludzi, którzy wchodzą do zimnej wody. Podobało mi się morsowanie, wiedziałam, że daje sporo zdrow...