Tytuł to fragment piosenki, którą śpiewa w Mragowie mrągowski zespół
„Sukces”. Zawsze, gdy słyszę śpiewny, wschodni akcent przypomina mi się moja
babcia Małgorzata, która mówiła z wyraźnym wschodnim akcentem. Pamiętam, że
pytałam babcię dlaczego tak dziwnie wymawia „ł”.
- Dlaczego dziwnie? - pytała babcia, bo przecież wg niej mówiła zupełnie normalnie.
Później, studiując polonistykę dowiedziałam się, że „ ł” przedniojęzykowo - zębowe charakterystyczne jest dla mieszkańców wschodnich rubieży dawnej Rzeczypospoitej. Dzisiaj rzadko kto tak mówi, czasem jeszcze aktorzy starszego pokolenia. Moja babcia Małgorzata i mój dziadek Józef zawsze mówili mi o Lwowie, nieopodal którego mieszkali z zachwytem i tęsknotą. Kiedy wiele lat później przyjechałam na Festiwal Kultury Kresowej do Mrągowa roztopiłam się w kresowych klimatach. Cudowne głosy, stroje, twarze – inne niż w Polsce, spracowane ręce, śpiew dobiegający z różnych stron, nie tylko ze sceny i ten cudowny, przyjazny, dobry akcent wschodni – ten wileński i ten lwowski i słowa inne niż w Polsce. Mnie podobają się te, które zwykle przywozi Andzia czyli ciotka Franukowa z Wilna która prowadzę Festiwal. Zaczęło się od słowa „rozwitać się” co znaczy pożegnać się jako analogia do przywitać się. W tym roku usłyszałam nowe słowo- rozbadział się.
-Co to znaczy? -zapytałam Andzię.
-Tak mówi się o kimś, kto gdzieś się włóczy, marnotrawi czas, nie robi nic konkretnego - odpowiedziała. I jeszcze jedno sformułowanie- „Siadzitutaj miejsce oswobodziwszy się”- usiądź tutaj, miejsce się zwolniło. No i składnia- na Wileńszczyźnie mówi się pracował kelnerem albo pracował organistą zamiast pracował jako kelner. Ciekawe i bardziej językowo „wydajne”.
Kresy są zamaszyste, potężne, piękne. Przyroda jest tam
intensywna, fantazja ich mieszkańców
nieokiełznana, majątki były tam potężne, rezydencje
stanowiły centrum świata, bo przecież wszędzie było daleko, więc należało
stworzyć kompletny świat wokół siebie. W Nieświeżu np. kresowej rezydencji
rodu Radziwiłłow prócz wszystkich wygód i reprezentacyjnych wnętrz był także
teatr z zachowanymi do dzisiaj maszynami teatralnymi, które pozwalały na
przygotowywanie spektakli teatralnych z widowiskowymi efektami.
Wróćmy jednak do Festiwalu - w tym roku na XXV Festiwal
Kultury Kresowej przyjechał zespół Krakowiacy z miejscowości Abakan na Syberii
w Republice Chakazji. Pokonali 6000 km i przywieźli m.in.fantastyczne tańce
kozackie oraz taniec z elementami dawnych obrzędów szamańskich. Kobieta o
skośnych oczach i kruczoczarnych warkoczach ubrana w białą szatę z dekoracyjna
plakietką na szyi ( tzw.pogo) wykonywała taniec, który nawiązywał do
obrzędów zaklinania myśliwych przed wyruszeniem na polowanie na wilki. Jak się
dowiedziałam tak ubrana i ucharakteryzowana artystka - Polka naturalnie -odgrywała postać Białej Wilczycy.
Skąd tam Polacy? Trzytysięczna grupa Polaków w republice
Chakazji to potomkowie zesłańców Syberyjskich. Kresy bowiem nie maja kresów-
nasi rodacy zsyłani byli w najdalsze krańce imperium i wszędzie zachowali
polską kulturę i język.
I inna sytuacja. Na Festiwal osobiście zaprosiłam trójkę
młodych artystów- wolontariuszkę Centrum Kultury Polskiej i Dialogu
Europejskiego Salomeę Pleteniecką oraz Wiktorię Dobrowolską i Światosława Stefiuka-
dwójkę nastolatków ze wsi Tłumacz w okolicach Stanisławowa. Całą trójkę poznałam
podczas jednej z wypraw, w jakich brałam udział z Kancelarią Prezydenta RP w
ramach akcji Pomoc Polakom na Wschodzie. Zachwycił mnie ich śpiew, a gdy
dowiedziałam się, że trzy lata temu w tej wiosce dzieci w ogóle nie mówiły po
polsku, zaciekawiło mnie to tym bardziej. Okazało się, że to rodzice
Wiktorii -Polacy z pochodzenia, gdy uświadomili sobie, że dzieci nie mówią po
polsku wystarali się o nauczycielkę języka polskiego. Przez dwa lata
nauczycielka zrobiła kawała roboty - tak nauczyła dzieci, że nie tylko płynnie mówią,
ale także śpiewają. Ponadto na lekcje języka polskiego zaczęły przychodzić
także dzieci ukraińskie. Wiktoria i Światosław zaśpiewali w Mrągowie „Dumkę
na dwa serca” a Wiktoria dodatkowo piosenkę Anny German pt.”Eurydyki”.
Poraz pierwszy w życiu stali na tak dużej scenie, przed
wielką widownią i kamerami. Poszło im świetnie.Piosenka German przypomniała nam
inne zdarzenie- otóż w 2001 roku do Magowa przyjechała młoda dziewczyna aż znad
Morza Azowskiego.
Do Mragowa jechała tydzień a na bilet dla niej składała się
cała wieś. Gdy a capella zaśpiewała piosenkę Anny German pt.”Człowieczy
los”. Amfiteatr zamarł.
Przez te kilkanaście lat wiele się zmieniło. Ale nadal nasi
Rodacy z Kresow przyjeżdżają tutaj z głęboką, szczerą miłością do ojczyzny,
miłością niepodzieloną polityką i prostackimi sporami. I co ważne - z
piękną polszczyzną. Przyznaję, że w naszej przestrzeni publicznej rzadko kiedy
słychać ojczysty język tak piękny, bogaty, stranny. A przecież ci, którzy się nim posługują mają w swoim otoczeniu
języki „ojczyzny obcej” -jak na pierwszym Festiwalu nazwał kraje w
których granicach znaleźli się nasi Rodacy –także Kresowiak -Czesław Niemen.
Koncert festiwalowy na antenie TVP 2 jutro 15 sierpnia w
Święto Wniebowzięcia Matki Bożej o
godz.11.00.
Oglądajcie!
Oglądałam, piękny festiwal. Dziękujemy Pani Aniu!
OdpowiedzUsuń... a mogło być inaczej ... jedni od zawsze zaborczy, inni zawiedli ... dzisiaj pozostaje cieszyć się piękną kulturą ... :)
OdpowiedzUsuń